18 maja 2010

Pomidory.


Własnie zobaczyłam kanapki z Sankowa. Smakowite, z serem i pomidorem. Uwielbiam pomidory. W tym roku nie poszaleję jednka, muszę dbać o brzuszek Tośki.

Zawsze na wiosnę przypomina mi się anegdota, opowiadana przez moją Mamę, ze mną i pomidorami, w roli głównej. Otóż, w czasach powszechnego dobrobytu, Mama stała z nami w kolejce, w warzywniaku. Ja miałam 3,5 roku. Dopiero zaczynała się wiosna, pojawiły się pierwsze pomidory, piękne i bardzo drogie. W kolejce stało się dłuuuugo, a ja cały czas wpartywałam się w te pomidory. Mama to widziała i, uprzedzając moją ewentualną prośbę, zaczęła mi tłumaczyć, że są jeszcze bardzo drogie i nie będziemy mogły ich kupić. Na co odpowiedziłam, że wiem, i ja nie chcę, żeby je kupić, tylko chcę sobie popatrzeć. Podobno wywołałam wzruszenie w kolejce ;)

Inna sprawa, że Mama tak idealizowała tą sytuację, że do teraz wstyd mi przyznać, że chcę coś kupić. Szczególnie jeśli, w moim pojęciu, jest to coś drogiego, albo tylko dla mnie. I tak wyjaśnia się dlaczego chodzę w starych ubraniach ;) i nawet nie przyjdzie mi do glowy coś sobie kupić. Wszystko przez pomidory ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz