19 maja 2010

Mała rzecz, a cieszy.


Najbardziej mnie cieszy, że wreszcie je uszyłam.

Tą bawełnę kupiłam prawie 3 lata temu. Odleżała swoje, ja dojrzałam do działania. Ścierki uszyłam w ostatnim tygodniu przed porodem i był to chyba jedyny objaw syndromu "wicia gniazda". Każda ścierka ma wieszaczek, większość z białej tasiemki, a te dla których tasiemki nie satrczyło, dostały wieszaczki z tego samego materiału, w kratkę. Zostało mi jeszcze trochę materiału, akurat na rękawice i łapki kuchenne. Ale to pewnie dopiero za kolejne 3 lata ;)

2 komentarze:

  1. a w dodatku wszystkie ze sprawnymi uszkami-wieszaczkami... Zazdroszczę!
    W moim planie "na najbliższą (ehkm...) przyszłość" pozycja "przyszywanie uszek do wszystkich ręczników, ścierek itp" od dawna okupuje bardzo wysoką pozycję. Tylko jakoś zabrać się nie mogę :/

    OdpowiedzUsuń
  2. wieszaczki to też moja słabość, niektóre ręczniki zdążą się zużyć zanim dostaną swoje "uszko"

    OdpowiedzUsuń