15 lipca 2008

Kiepski dzień

Od rana wisiało coś w powietrzu. Chandra zbierała siły już od kilku dni i dzisiaj zaatakowała pełną parą. Objawiła się mega migreną, siedzę przy pozasłanianych oknach, powyłączałam wszystkie grajki.
- wczoraj wystawiłam ofertę sprzedaży naszego mieszkania, dziś zobaczyłam, że jakaś agencja wystawiła nasze mieszkanie nie pytając nas o zgodę. Kuba już to załatwił, poprosił o usunięcie oferty, w przeciwnym razie zgłosi sprawę do Zrzeszenia Pośredników, a w dalszych krokach wystąpi na drogę sądową. Czekamy co zrobią.
- czekam na maile od dostawców, już kolejny dzień, ale mnie olewają. Ciekawe, że naprawdę duże spółki lepiej się zajmują takimi płotkami jak ja, niż małe firmy rodzinne, którym powinno bardziej zależeć. A najlepiej załatwiać wszystko z firmami z USA, tam obsługa klienta jest wzorowa.
- jestem cały dzień sama z dziećmi, Zosia na szczęście jest w przedszkolu, ale Kuba wróci dziś późno w nocy, więc najgorsza część dnia jeszcze przede mną. Chyba wproszę się do mamy, jak dobrze, że mieszkamy tak blisko.
- nawet nie mogę sobie popłakać, co mi oczy wilgotnieją, to dzwoni telefon, może to i lepiej

Na szczęście jutro odwiedzi mnie bardzo miły gość :) i nie będę miała czasu rozklejać się.
A zaraz zamieszam z Ignasiem ciasto marchewkowe i będzie ładnie pachniało w całym mieszkaniu i migrena może się odczepi

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz