28 grudnia 2007

Święta.

Co prawda już po dniach świątecznych, wciąż jednak trwa oktawa Bożego Narodzenia. A więc życzenia nie są spóźnione. Wszystkim odwiedzającym tą stronę życzę spokoju, pogody ducha, czasu na cieszenie się życiem.

Jak wyglądały nasze Święta? Skromnie :)

Od trzech lat moje przygotowania do świąt polegały na kupieniu pieczywa na wszystkie świąteczne dni. W tym roku utraciłam już status "mamy małych dzieci" i wyznaczono mi zadania do wykonania, a kilka innych narzuciłam sobie sama.

Zadania zlecone, to przygotowanie ryby po grecku w ilości 2,5kg samej ryby, do tego oczywiście warzywa. Upieczenie ciast. Przygotowanie sałatki jarzynowej.

Z własnej inicjatywy przygotowałam orzeszki. Są to ciastka w kształcie orzechów włoskich. Mam specjalną patelnię do wypiekania skorupek, na co poświeciłam kilka długich godzin. Po pieczeniu faszerowanie ich i lepienie, to już sama przyjemność. Przyznam się jeszcze, że poszłam na łatwiznę i nie mieliłam orzechów na nadzienie, jako substytut wykorzystałam masło orzechowe z kawałkami orzeszków. Masa smakowała inaczej niż zwykle, ale i tak była bardzo dobra :)

Oto półprodukty, czyli skorupki, było ich na sztuki około 200, ale że stały przez dwa dni, to ilość znacznie się zmniejszyła. Najpierw chłopaki wyjadali te przypalone, później te o brzydkich kształtach, a w końcu jedli jak leci.


I gotowy produkt




Nie mieliśmy w tym roku, podobnie jak i w zeszłym, choinki. Dwoje rozbrykanych dzieci, przyciągająca jak magnes choinka na tak małej powierzchni jak nasze mieszkanie, to dla mnie stanowczo za dużo. Właściwie to jakieś tam drzewko mamy, ale miniaturowe, ok 30cm, stoi wysoko na szafie. Kuba ubrał je z dziećmi w pierniki i malutkie bombki.

Smutno w domu bez drzewka. Dzieci już rozumieją co to choinka i bardzo chciały mieć swoją. Smutek pogłębia się dodatkowo, gdy czytamy jedną z gwiazdkowych książeczek, o myszce Pysi, która bardzo chciała mieć choinkę i razem z braćmi i siostrami wyruszyła na poszukiwanie drzewka w lesie. Nie opowiem Wam całej bajki, bardzo za to polecam książeczkę Gaby Hansen i Christine Lesson pt. "Gwiazdkowy prezent"


Smutki na bok. Postanowiliśmy pojechać jutro po choinkę :) Święta będą w tym roku dłużej trwały.

I jeszcze moje Małe Gwiazdki. Zdjęcie jest niewyraźne, bo za późno napisaliśmy list do świętych mikołajów, i nie zdążyliśmy poprosić o książkę o fotografii cyfrowej, nadal nie potrafimy obsługiwać naszego aparatu ;)



2 komentarze:

  1. Orzeszki uwielbiam , robię . Skąd masz formę , bo maja mam nie chce mi swojej oddać - :) i słusznie , ma ruska od nastu lat za 5 kopiejek , :( a trudno o taki towar w tych czasach

    OdpowiedzUsuń
  2. Moja forma też ma już swoje lata. Ale można kupić podobne na allegro, niestety są dość drogie.

    OdpowiedzUsuń