18 czerwca 2008

Bornholm

Nie pomieszkaliśmy długo w naszym nowym, wymarzonym mieszkaniu. Wysłano nas na przymusowy, zaległy urlop. W ciągu tygodnia musieliśmy zorganizować sobie wypoczynek w miejscu spełniającym kilka, waznych dla nas warunków:
- przyjazne dla dzieci
- murowana pogoda
- możliwość aktywnego spędzenia czasu
- można dojechać samochodem w jeden dzień (dłuzej dzieci nie wytrzymają)
- duzo piasku
- nie zrujnuje nas
Bornholm spełnił wszystkie nasze wymagania.
Pojechaliśmy samochodem, na wyspę popłynęliśmy promem z Sassnitz, w sezonie promy odpływają też ze Świnoujścia. Z Warszawy do Sassnitz jedzie się 10h, prom do Ronne płynie 3,5h.

Uksztaltowanie samej wyspy jest bardzo podobne do Polski, szczególnie do pagórkowatych pojezierzy. Za to linia brzegowa, to zupełnie inna bajka. Na południu, piękne piaszczyste plaze, na północy małe miasteczka i kamieniste wybrzeze.

Mieszakliśmy w Boderne, na południu wyspy. Nasz domek znajdował się w lesie, była to cała "kolonia" domków letniskowych. Wszystkie były pochowane w drzewach, właściwie nie widzieliśmy swoich sąsiadów.
Domek wygląda na zdjeciu jak większy kiosk, miał 42mkw powierzchni, dwie sypialnie, salonik, kuchnię i łazienkę. Spaliśmy rodzinnie, w jednej z sypilni, a wyglądało to tak.
Mieliśmy 300m do pięknej plaży, z czystym, drobnym, białym piaskiem. Plaza była prawie pusta!!! Dzieciaki do upojenia kopały dołki, budowały zamki, a pod koniec pobytu nawet się kąpały, przez te kilka dni temperatura wody w Bałtyku wyraźnie wzrosła. Kąpaliście dzieci w maju w Bałtyku?



Codziennie robiliśmy wycieczki, niestety poza uroczymi miasteczkami, niewiele było do zobaczenia. W ciągu tygodnia kilkakrotnie objechaliśmy wyspę. Wszędzie zachwycały małe kolorowe domki, tak podobne do siebie, że teraz na zadjęciach nie potrafimy rozróznić w jakim miasteczku były robione.



Napewno trzeba zobaczyć Hammershus, jest to średniowieczny zamek, największa tego typu budowla w północnej Europie. Dzieciom najbardziej podobały się owce, pasące się pod murami zamku. Nas urzekł widok rozpościerający się ruin. Cypel, na którym położony jest zamek, jest najbardziej na północ wysuniętym punktem wyspy. Z trzech stron otacza go morze.




Drugą atrakcją, były wielkie kamienie, na które wspinały się dzieci, i trawiaste pagórki, z których można było się turlać.







Bornholm słynie ze swoich ścieżek rowerowych, nie mogliśmy więc z nich nie skorzystać. Wypożyczyliśmy na jeden dzień rowery z przyczepką dla dzieci, jeśli ktoś ciekawy, to powiem, ze był to koszt ok 80zł za wszystko. Pojechaliśmy z Nexo do Svaneke, droga prowadziła niemal cały czas wzdłuż wybrzeża. A nawet więcej, przed nami też było morze, droga skręcała i morze też "skręcało".



Kolejną wycieczkę, specjalnie z myślą o dzieciach, zrobiliśmy do skansenu, średniowiecznej osady. Można tu było wszystkiego dotknąć, usiąść przy kole garncarskim, pobawić się niewielkąkatapultą, na wełniane piłeczki, strzelać z łuku, przymierzyć zbroję, czy powalczyć na drewniane miecze. Było też dużo domowych zwierząt, Ignaś nie chciał odejść od koguta :)



Juz wracając do Polski, zjechalismy trochę z drogi, i pojechaliśmy na przylądek Arkona. Zobaczyć szczątki siedziby i miejsca kultu religijnego zachodnich słowian.


2 komentarze:

  1. Cudne, przepiękne zdjęcia :) Jak je oglądam to pragnienie spędzenia wakacji na Bornholmnie twardnieje we mnie na granit :)))

    OdpowiedzUsuń
  2. O rany aż łezka mi się zakręciła. Ta wyspa to moje OGROMNE MARZENIE. Przeczytałam o niej wszystkie dostępne przewodniki. Widzę ją w wyobraźni a u Ciebie dodatkowo na zdjęciach.
    Tylko ciągle nie mogę tam trafić ... :(

    OdpowiedzUsuń