26 stycznia 2010

Uziemieni.

Dzieci czasem chorują, np. w tym tygodniu ;) W niedzielę wieczorem Isiek osiagnął 39,1C. W poniedziałek rano było 37,85C. Na wszelki wypdek powiadomiłam przedszkole, że nie będzie nas cały tydzień. Zupełnie niepotrzebnie. Po południu Ignaś tryskał energią. A wieczorem choroba była tylko wspomnieniem. Zastanawialiśmy się czy nie zaiweźć ich dzisiaj na zajęcia, ale pewnie dziewczyny nie przyjęły by rekonwalescentów.

Wczorajszy dzień był jeszcze ulgowy, bo synek był wyraźnie osłabiony, potem zjadł solidny obiad. Co będzie dzisiaj? Mam opracowany plan, oto czekające nas dzisiaj atrakcje:
- pieczenie ciastek owsianych, dzieci i tak pewnie nie bedą ich jadły, bo nie lubią ciastek, ale ja potrzebuję jakiejś namiastki słodyczy (wyszła mi nietolerancja glukozy)
- robienie prania, a przy okazji nauka składania ubranek, właściwie już to potrafią, ale za często ich wyręczam, żeby było szybciej i równiej
- chcę uszyć poduszeczki do szpilek w kształcie gruszki i jabłka, na razie na próbę z jakiejś szmatki, jak wyjdą, następne będą ozdobne. Ignaś już sobie zaklepał po owocku.
- jak mnie nie złapie leń wreszcie uszyję kołderkę Iśkowi, lokomotywa już wyhaftowana czeka w miom magicznym pudełku
- wypróbować nową frywurę Zosi, z dwoma kucykami, i zrobić kokardki do gumek
- umyć włosy i umalować się ;) ostatnio zaniedbuję nieco męża, niech po powrocie do domu zdziwi się jaką ma ładną żonę, może trochę okrągłą, ale ładną :P
- przeczytać wreszcie Narnię - "Lew, czarownica i stara szafa". Zastanawiam się czy dzieci nie będą się bały, a raczej czy Zosia nie będzie się bała. Mamy też "Koszmarnego Karloka" i "Lotta z ulicy Awanturników", i chyba jeszcze zostały nam dwa opowiadania z 2cz. "Julek i Julka". Mamy co czytać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz