27 stycznia 2010

Wczorajsza lista.

Wczorajszy dzień należał do bardzo pracowitych, z listy zadań nie udało nam się zrealizować tylko jednego punktu, nie uszyłam kołderki dla Iśka. Dziś mam nadzieję kupić wypełnienie do niej i będzie gotowa do użycia.

Przebojem  okazało się pieczenie ciastek. Dzieci na zmianę dodawały składniki do miski i mieszały. Bałagan był odpowiedni do jakości zabawy ;)

Podstawą udanej pracy jest odpowiednie zorganizowanie miejsca. Z dwójką dzieci oznacza to, że mama stoi w środku, a dzieci znajdują się poza zasięgiem swoich rączek. Nie boję się, że się pobija, ale nie mam ochoty wyczesywać potem polepionych ciastem włosów.

Składniki wymieszano. Bardzo lubię miski z Ikea (jak zresztą cała nasza kuchnia). Ta większa jest tak duża, ze jeszcze zdażył mi sie przepis, którego składniki nie zmieściłyby się do niej.


Kolejny, trudny krok, ulepienie ciastek, ważna jest tachnika, najpierw mocno ugniatamy kulkę, a potem ją spłaszczamy na placuszek.

Tu rączki Ignasia
I zafrasowana mina Zosi

Po godzinie ciastka były gotowe. A dzieciom bardzo się podobało, jak zdrapywałam im ciasto z rączek łyżeczką.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz