03 lutego 2010

Remanent

Wreszcie, nie oglądając się na komodę, której nie mam i nie wiem kiedy będę miała, i męża, chorego dla odmiany, posegregowałam dziecięce ubranka. Wyciągnęłam z pawlacza wszystkie torbiszcza i ... klops. Okazuje się, że nie właściwie nie mam ubranek dla dziecka w wieku 0-12 miesięcy. Znalazłam tylko dwie bluzeczki, spódniczkę i parę spodni dla roczniaka. Co się stało z całą resztą?! Owszem pożyczałam ubranka każdemu kto poprosił, dużo też oddałam do Caritas, ale nadal powinnam mieć wory ubranek. Jest jeszcze szansa, że jakieś ciuszki są u jednych i drugich dziadków.

Czego jeszcze nie mam ;)
- łóżeczka, jest u kuzynki, ale jej córa jeszcze w nim śpi, oddadzą nam za miesiąc, może dwa
- wanienki, też jest w użyciu
- wózka, nie wiedziałam od 3 lat, też jest w użyciu przez kolejne już dziecko, ciekawe czy nie w zużyciu ;)
- pieluszek tetrowych i flanelowych - jak można zużyć w sumie 40szt pieluch?
- czapeczek, skarpetek, łapek, które miałam w ilościach ogromnych nawet już nie szukam
- kaftaników, a miałam ok 30 szt
- śpiochów i pajaców - j.w.

Co mam - zapał, żeby poszyć ubranka, przeglądam stare burdy i znalazłam kilka prostych wykrojów kaftaników, łatwe spodenki, łapki. trudniej będzie ze śpiochami i pajacami. Z drugiej strony, czy majowe dziecko potrzebuje pajaców?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz