05 lutego 2010

Gotowanie z dziećmi.

Dobiega końca drugi tydzień naszego pobytu w domu.  Został nam jeszcze tydzień. Pogoda sie poprawiła, możemy spędzac wiecej czasu w śniegu, ale nadal większą część dnia jesteśmy w domu. Co tu robić? Jednym z urozmaiceń jest wspólne gotowanie i sprzątanie ;) O ile bardzo lubię sprzątać z dziećmi, bo robią to z ochotą, dokładnie i pomysłowo, to gotować nie znoszę. Nasz kuchnia jest maleńka, trudno się pomieścić. Boję się, że coś gorącego strącimy z kuchenki, albo ktoś oprze się o gorący piekarnik itd.

Zwykle pozwalam mieszać składniki prostych  potraw, ale schody zaczynają się przy ciastach. Trudno mi policzyć ile razy pomyliłam sie dodając składniki, bo jednocześnie pilnowałam, żeby Ignac nie spadł z krzesła z jajkami, albo słuchałam wywodów Zosi. Nawet dzisiaj, mieszalam ser do sernika, w trakcie wbijania jajek Zosia opowiadała mi bardzo skomplikowany sen, w efekcie oddzieliłam białko do sera, a żółtko do kubka, czyli odwrotnie niż powinnam. Sernik nie jest na szczęście ciastem wymagającym duzej precyzji i w efekcie bardzo sieudało. Ale zaraz mam zacząć mieszać Tort Rubinowy, skłądający sie w trzech, osobno pieczonych warstw i pracochłonnekgo kremu.

Dzieci poszły do babci, inaczej gościom podałabym czekoladowy zakalec i zdjecie tortu, żeby mieli pojecie co ich ominęło. Jeśli mi tort wujdzie, pochwalę sie zdjęciami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz