21 maja 2011

Mój największy problem.

Klasyka, nie mam co na siebie włożyć. A raczej nie miałam. Spędziłam kilka godzin na modowych blogach, i dowiedziałm się tyle, ze z moją figurą (a raczej jej brakiem), i funduszami ( a raczej ich brakiem) nie mam szans ubrać sie modnie, ale mogę schludnie ;) Dzisiejsze przedpołudnie spędziłam w ursuskich i milanowskich lumpeksach. Jestem zdumiona jak dużo fajnych ciuchów można kupić za dosłownie grosze. Najbardziej cieszę się z lnianego granatowego żakietu, takiego o męskim kroju. I jedwabnej czapeczki dla Tosi :D

3 komentarze:

  1. Doskonale to rozumiem ;-/
    Mój brak figury zaskutkował wymianą garderoby - w dość rozległym czasie. A teraz się odchudzam, więc może z czasem stare rzeczy w jakimś stopniu wrócą do łask. A zakupy w lumpeksach uwielbiam! pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. A w mojej okolicy nie ma lumpeksów :(

    OdpowiedzUsuń
  3. Ewcia, pocieszam, w mojej nawet supermarketu nie ma, o lumpeksach mogę zapomnieć.

    Marta, pamiętasz ... post bez zdjęć nieważny ;)

    OdpowiedzUsuń