14 czerwca 2011

Słoneczna torebka.


Chciałam zrobić prezent samej sobie, z okazji powrotu do pracy. Dużo przyjemniej chodzi się do pracy z nową torebką :) Niestety nie zdążyłam, nie miałam pomysłu na pasek, szukałam odpowiedniego materialu, albo taśmy parcianej. W efekcie poszłam na łatwiznę i kupiłam zwykłą brązową taśmę, nie jest tak szeroka jak chciałam, i nie jest bawełniana, tylko z czegoś sztucznego. Ale najważniejsze, że jest.


Szyjąc tą torebkę popełniłam dużo błędów.
  • Torebka jest wzmocniona/wypełniona owatą, o wiele za grubą, jest ona świetna na kpłderkę, ale nie na torebkę, na rogach nie mogłam jej przeszyć
  • niepotrzebnie robiłam "rogi", chciałam uzyskać przestrzenną bryłę, ale płaska też by zdała egzamin, a byłoby dużo łatwiej ją uszyć
  • aplikacje wypełniłam dodatkową warstwa owaty, przefastrygowałam ją z kwiecistym materiałem, z lenistwa użyłam szerokiego szwu, i potem owata wyłaziła mi spod aplikacji
  • uszyłam z dużą podszewkę
Pewnie jeszcze jakieś niedoróbki by się znalazły.  Mimo to torebkę noszę z przyjemnością. Codziennie się do niej uśmiecham, a jak bardzo się zmęczę, to może mi posłużyć jako poduszka :)


Torebka jest uszyta z żółtego drelichu, pozostałośc po mei tai-ach. Koronę drzewa uszyłam z tkaniny Anny Marii Horner, pień i ptaszka z brązowego filcu. Koronkę zrobiłam sama szydełkiem. Wypełnienie owata, grubości chyba 3cm ;)

2 komentarze: